Wyznania emerytki
04.12.2016
Niezaprzeczalnie końcówka listopada i początek grudnia to najbardziej stresujący czas w życiu animatora i animatorki Dzieci Maryi. Powoli dobiega końca pierwszy semestr nauki, a co za tym idzie masa kartkówek, bo „Nie mam z czego wystawić Wam ocen!”. Przyłożenia się do nauki wcale nie ułatwia konieczność zorganizowania Mikołajek czy spotkania wigilijnego. Jednakże przede wszystkim cały wolny czas (choć właściwie… niekoniecznie tylko ten wolny) i energia poświęcona jest przygotowaniom do patronalnej uroczystości Dzieci Maryi – Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. O tym, że przygotowań jest mnóstwo wie każda animatorka (animator), jej (jego) mama, przyjaciele, a nawet nauczyciele. Próby, przygotowanie liturgii, medalikowanie, kronika, przedstawienie, kwiaty, poszukiwania upominków, poczęstunek, wycinanki, zakupy… Ostatnio natknęłam się na mema „Typowej Animatorki DM”, która przyrzeka sobie, że tegoroczny adwent przeżyje w ciszy i skupieniu. No cóż, podobno liczą się intencje.
Przez wiele lat posługiwałam jako animatorka w parafii i choć wydawać by się mogło, że wraz z nabywanym doświadczeniem stres powinien maleć, to wcale tak nie bywało. Nieraz z resztą animatorek postanawiałyśmy, że „W tym roku zaczniemy przygotowania wcześniej”. Nawet raz udało nam się zacząć od początku listopada. Byłyśmy z siebie bardzo dumne. Niestety, potem jakieś spotkanie trzeba było odwołać, wypadły parafialne Mikołajki i inne cuda wianki sprawiły, że jak co roku miałyśmy tyły. Jak co roku wszystko wyszło pięknie. Bo nie musi być idealnie aby było pięknie.
Pamiętam początki animatorstwa, kiedy zależało nam na perfekcyjności, by pokazać naszym poprzedniczkom, że nauka nie poszła w las. Ćwiczyłyśmy z dziewczynkami chodzenie CO DO KAFELKI, klękanie, składanie rąk, śpiew itp. Tak właściwie dopiero w ostatnim roku posługi zdałam sobie sprawę, że to nie jest istotne. To tylko dzieci. Przez nasze ambicje mogłyśmy je nieźle zrazić. Także tu mój apel do wszystkich animatorek, które za tych parę dni będą świętować w swoich wspólnotach – wyluzujcie 🙂 Ważne, by w tym całym zabieganiu nie zapomnieć o formacji, o odpowiednim przygotowaniu waszych podopiecznych do przeżycia jednej z ważniejszych uroczystości. Oczywiście chcąc przygotować kogoś najpierw trzeba zacząć od siebie. Myślę, że codzienne roraty (w mojej parafii od ponad 10 lat odprawiane są o 6:30 – najlepsza rzecz pod słońcem!) i możliwość przyjęcia Jezusa Eucharystycznego do swojego serca są najbardziej budującym przygotowaniem do 8 grudnia. 45 minut, które ukierunkowuje resztę dnia. Zauważyłam, że mimo niewyspania miałam wtedy zawsze więcej energii, byłam radośniejsza, a wszelkie sprawy układały się wyjątkowo pomyślnie.
Nie wyobrażam sobie, by Maryjkom czy też Mariankom, jak kto woli (w mojej parafii przez jednego z opiekunów nazywano nas także Paciorkami), nie przedstawić historii naszego święta. Wiążą się z nim dwa wydarzenia: objawienia św. Katarzyny Laboure w 1830 r. z Cudownym Medalikiem, który w 1832 r. został dzięki nim wybity oraz przyjęcie 8 grudnia 1854 r. dogmatu o Niepokalanym Poczęciu NMP. Choć już od początków Kościoła mówiono o czystości i niewinności Maryi (nawet papież Sykstus IV w 1477 r. ustanowił święto Poczęcia Niepokalanej) to dopiero cztery wieki później prawda ta została uznana przez Piusa IX za dogmat wiary (czyli nienaruszalną prawdą podaną przez Kościół do wierzenia):
Ogłaszamy, orzekamy i określamy, że nauka, która utrzymuje, iż Najświętsza Maryja Panna od pierwszej chwili swego poczęcia – mocą szczególnej łaski i przywileju wszechmocnego Boga, mocą przewidzianych zasług Jezusa Chrystusa, Zbawiciela rodzaju ludzkiego – została zachowana nietknięta od wszelkiej zmazy grzechu pierworodnego, jest prawdą przez Boga objawioną i dlatego wszyscy wierni powinni w nią wytrwale i bez wahania wierzyć. Tym samym kto by tej prawdzie zaprzeczał, sam wyłączyłby się ze społeczności Kościoła, stałby się odstępcą i winnym herezji.
Cztery lata później w Lourdes w czasie objawień Maryja powiedziała o sobie „Jestem Niepokalanym Poczęciem”, tym samym potwierdziła powyższy dogmat.
Niepokalana jest naszym wzorem. W przeciwieństwie do nas nie miała grzesznej natury, dlatego jest też wzorem niedościgłym. Aby pomóc nam w walce o świętość pozostawiła nam wiele narzędzi (wspominany Cudowny Medalik, różaniec, czy nabożeństwo pierwszych sobót miesiąca). Korzystajmy z tego! Jeżeli prawdziwie umiłujemy Maryję nasz przykład da dzieciom wiele więcej niż konferencje i spotkania w grupach.
Tymczasem nie traćcie głowy i pamiętajcie, by na świętowanie zaprosić Gościa Honorowego! 😉
Joanna Stasiczek